Wczoraj minęła 77. rocznica
wybuchu powstania w getcie warszawskim. Tematyka związana z holokaustem w
ostatnim czasie stała się bardzo modna. Na rynku wydawniczym mamy wręcz wysyp
powieści o Auschwitz (tatuażysta,
kołysanka, położna, bibliotekarka, bokser itp., itd.). Można się cieszyć, że
dzięki nim pamięć o jednym z najmroczniejszych okresów w historii ludzkości
zostanie zachowana. I nigdy się nie powtórzy. To jest jeden punkt widzenia.
A może rację ma dyrektor
Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, mówiąc w wywiadzie
udzielonym Katarzynie Kachel, że książki takie są: „Niemoralne i niebezpieczne,
bo wypaczające historię. Nieetyczne w stosunku do bezpośrednich świadków i
nieuczciwe, bo robione dla zysków.
Jacek Dehnel ukuł
nawet nazwę określające ten irytujący, niemoralny i wszechobecny literacki
nurt. Nazwał go Czarnym Disneylandem. Czyli jest to już jakiś problem.
Największy wówczas, kiedy te opowieści przedstawiane są jako fakty, rekonstrukcja historyczna. Kiedy czytamy, że to autentyczna historia, udokumentowany los powstały z dołożeniem wszelkich starań i dotarciem do źródeł. Tak było z „Tatuażystą z Auschwitz”, którą napisała osoba kompletnie niemająca pojęcia o obozowej rzeczywistości. W książce, którą promuje jako prawdziwą roi się od podstawowych błędów, przekłamań, nie zgadza się topografia, chronologia, mylone są fakty, czym wprowadza czytelnika w błąd. To głęboko nieetyczne. Gdyby autorka przyznała, że to opowieść fikcyjna mógłbym zżymać się na błędy, ale nie czułbym się zmanipulowany. A tak się czuję, bo książka zniekształca odbiór zbiorowy, deformuje przeszłość i zaczyna operować mitami. A jeśli mity zaczną żyć swoim życiem, będzie to woda na młyn negacjonistów.” Całość wywiadu: https://plus.expressbydgoski.pl/czarny-disneyland-czyli-moda-na-fikcje-z-auschwitz/ar/c15-14735222
Największy wówczas, kiedy te opowieści przedstawiane są jako fakty, rekonstrukcja historyczna. Kiedy czytamy, że to autentyczna historia, udokumentowany los powstały z dołożeniem wszelkich starań i dotarciem do źródeł. Tak było z „Tatuażystą z Auschwitz”, którą napisała osoba kompletnie niemająca pojęcia o obozowej rzeczywistości. W książce, którą promuje jako prawdziwą roi się od podstawowych błędów, przekłamań, nie zgadza się topografia, chronologia, mylone są fakty, czym wprowadza czytelnika w błąd. To głęboko nieetyczne. Gdyby autorka przyznała, że to opowieść fikcyjna mógłbym zżymać się na błędy, ale nie czułbym się zmanipulowany. A tak się czuję, bo książka zniekształca odbiór zbiorowy, deformuje przeszłość i zaczyna operować mitami. A jeśli mity zaczną żyć swoim życiem, będzie to woda na młyn negacjonistów.” Całość wywiadu: https://plus.expressbydgoski.pl/czarny-disneyland-czyli-moda-na-fikcje-z-auschwitz/ar/c15-14735222
Może warto wrócić do
wspomnień osób, które przeżyły obozy i getta:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz