Podczas październikowego
spotkania omawialiśmy ostatnią książkę wybitnego reportażysty Marcina Kąckiego.
„Białystok. Biała siła, czarna pamięć” zyskała
uznanie wielu krytyków, znalazła się też
wśród finalistów nagrody literackiej
Nike 2016. Podtytuł reportażu oraz okładka jednoznacznie sugerują, że autor
ponowienie zabrał się za temat, który budzi kontrowersje (w "Maestro.
Historia milczenia" opisał skandal pedofilski w chórze Polskie Słowiki).
Na forach internetowych obok pozytywnych opinii, pojawiają się głosy oburzenia
a autora odsądza się od czci i wiary. Prawica publikację uznała za antypolską.
Obraz Białegostoku wyłaniający się z tego reportażu jest wstrząsający. Autor
przedstawia krótki zarys historii miasta. Pisze o hetmanem wielkim koronnym, Janie Klemensie
Branickim, który odegrał zasadniczą rolę w rozwoju miasta. Wraz z żoną, Izabelą
Poniatowską, przebudowali pałac i otoczyli go ogrodami. Rozwinęli handel i
instytucje miejskie. Wybudowali ratusz, pocztę, domy zajezdne, teatr, szpital,
przytułek. Aby zapewnić miastu szybki i
prawidłowy rozwój handlu oraz przemysłu
sprowadzili Żydów. Zawieruchy
wojenne i zabory przystopowały rozwój Białegostoku, ale w niewielkim stopniu.
Położenie na styku granic stało się wielkim atutem, rozwija się transport
kolejowy, pojawiają się nowe, niemieckie fabryki. Rodzi się gospodarcza potęga,
która przyciąga rzesze szukających pracy. Miasto staje się tyglem narodów:
dominują Żydzi, następnie Polacy, sporo też Tatarów, Białorusinów, Niemców,
Rosjan. Przez dziesięciolecia to wielokulturowe społeczeństwo koegzystuje w
miarę zgodnie. Poważne zmiany zachodzą
dopiero w XX wieku, a ich kumulacją jest holokaust. Powojenny Białystok
jest zupełnie inny, a jego mieszkańcy to w przeważającej mierze ludność
napływowa, z okolicznych wiosek czy
kresów wschodnich. Z ocalałych kamienic usuwają menory i mezuzy, a ocalały kirkut przykrywają ziemią i tworzą park. W Białymstoku nie mówi
się o tym, że jeszcze nie tak dawno trzy czwarte mieszkańców stanowiła ludność
żydowska, ani o tym, że zbrodni dopuszczali się również Polacy. Swastyki lub
gwiazdy Dawida na szubienicy zdobiące mury kamienic to niemal codzienność.
Wydaje się, że Polak katolik to w tym
mieście jedyni pożądani obywatele. Inni muszą liczyć się z wykluczeniem, a w
skrajnych przypadkach z agresją. Taki obraz Białegostoku wyłania się z
medialnych doniesień. A jaka jest rzeczywistość? To w swym reportażu stara się
ustalić Kącki. Szuka źródeł pisanych i naocznych świadków. Pragnie poznać różne
punkty widzenia i nie feruje wyroków. Ma nadzieję, że to co nam zaoferował w
swej książce to materiał do przemyśleń i zadumy. Ile w nas chrześcijańskiej
miłości i tolerancji, którą my, jako Polacy lubimy się szczycić? Bardzo
poruszająca książka. Lektura „Białegostoku” dostarczyła nam wielu silnych
wzruszeń i ciekawego materiału do dyskusji. Książkę uznałyśmy za godną
włączenia do kanonu lektur szkolnych. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że
należy to raczej do sfery marzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz