sobota, 26 września 2015

SPOTKANIE DYSKUSYJNEGO KLUBU KSIĄŻKI










Ostatnia powieść Umberto Eco zaskakuje rozmiarem. Autor przyzwyczaił nas do książek pisanych z epickim rozmachem. „Temat na pierwszą stronę” liczy niespełna 180 stron. Czy odbiło się to na jakości przekazu, która charakteryzuje jego twórczość? Opinie, jak wykazała także nasza dyskusja, mogą być różne. Fabuła łączy w sobie elementy political-fiction, sensacji, romansu i czarnego humoru. Główny bohater Colonna otrzymuje propozycję, która z różnych powodów (finansowych, nie wie co ze sobą począć) wydaje mu się atrakcyjna. Niejaki Simei wybiera go na ghostwritera książki mającej być wspomnieniem roku pracy w jednym z pierwszych tabloidów (akcja powieści rozgrywa się w 1992 roku). Przedsięwzięcie wydaje się bardzo dziwne – aby je zrealizować zatrudniono spory zespół dziennikarzy. Nikt poza Colonną nie wie, że gazeta nigdy się nie ukaże. Większość redaktorów nowe zatrudnienie traktuje, jako szansę na odbicia się od dna. Codzienne spotkania kolegium traktują bardzo poważnie, tryskają pomysłami. Stopniowo jednak tracą zapał. Simei (przyjął rolę  redaktora  naczelnego) wszelkie ambitne propozycje odrzuca. Gazeta ma być „lekka, łatwa i przyjemna”.
Najbardziej zaciekawił i poruszył wszystkie klubowiczki wątek wszechobecnej manipulacji (nie tylko mediów). Ogólne opinie o książce były zróżnicowane. Nie wszystkim odpowiadała konwencja, którą autor przyjął pisząc tę powieść - ostra satyra. Niektóre wątki uznano za nudne (sytuacja polityczna Włoch). Książkę można spokojnie polecić wszystkim miłośnikom twórczości Umberto Eco. Jeżeli ktoś tego autora nie lubi „Temat na pierwszą stronę” raczej nie wpłynie na zmianę opinii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz