Pozycją
omawianą w lipcu przez członków Dyskusyjnego Klubu Książki była
książka Mariusza Urbanka "Tuwim. Wylękniony bluźnierca".
Biografie tego autora cieszą się dużą popularnością. Jego
lekkie pióro oraz rzetelne podejście do tematu sprawiają, że ci
którzy zetknęli się z jedną z jego książek nabierają apetytu
na kolejną. "Tuwim. Wylękniony bluźnierca" potwierdza tę
opinię. Biografia, jak zawsze u autora, przedstawia tło
historyczne, w którym Julianowi Tuwimowi przyszło żyć, rodzinę i
ludzi wśród, których dorastał i rozwijał swój wszechstronny
talent. Poznajemy jego autorytety i mentorów z wczesnej młodości –
Bolesława Leśmiana i przede wszystkim Leopolda Staffa, który
stanowił dla niego niedościgły wzór. Szybko jego twórczość
zostaje doceniona zarówno przez krytyków, jak i czytelników.
Święci triumfy nie tylko jako poeta, ale również jako satyryk i
autor popularnych piosenek. Również jego życie osobiste układa
się bardzo pomyślnie – jego ukochana Stefania po wielu latach
zgadza się na małżeństwo. Zacieśniają się więzi przyjaźni z
poetami z grupy Skamander: Antonim Słonimskim, Jarosławem
Iwaszkiewiczem, Kazimierzem Wierzyńskim i Janem Lechoniem. Nie
zawsze są to relacje łatwe. Na wszystkich coraz większy wpływ
mają nastroje panujące w kraju, gdzie rosną w siłę partie
narodowe. Tuwim bardzo źle znosi nagonkę antysemicką i coraz
częściej pojawiające się w prasie endeckiej zarzuty pod jego
adresem. Popada w depresję i agorafobię, pisze jednak coraz więcej
– w tym czasie powstają jego najpopularniejsze wiersze dla dzieci.
Zajęcie Polski przez hitlerowców zmusza go i jego najbliższych do
ucieczki. Na emigracji spotka wielu swych przyjaciół. Wkrótce
także Paryż przestaje być bezpiecznym miejscem - po wielu
staraniach znajdują przystań najpierw w Brazylii potem w Nowym
Jorku. Tutaj Tuwim spotyka wielu komunistów. Zaczyna podzielać ich
przekonanie, że jedynym ratunkiem dla oszalałego świata jest
Stalin. Żadne argumenty nie są w stanie zachwiać jego wiary w
komunizm. Sprawę Katynia przyjmuje zgodnie z propagandą radziecką.
Wielu przyjaciół odwraca się od niego (m.in. Jan Lechoń). Po
zakończeniu wojny stara się o powrót do kraju. W socjalistycznej
Polsce witany jest z entuzjazmem. Władze żywią nadzieje, że
stanie się piewca nowego ustroju. Na razie Tuwim zmaga się z
niemocą twórczą. Stara się o wydanie „Kwiatów polskich”,
które na emigracji wzbudziły zachwyt i pochlebne recenzje. I tu
pojawiają się pierwsze zgrzyty – nie jest łatwo wydać poemat, a
kiedy w końcu się ukazuje, recenzje są druzgoczące. W poemacie
brakuje elementów, które stają się obowiązujące w jedynym
„słusznym” nurcie - socrealizmie - za mało o „ludzie
pracującym miast i wsi”, brak pochwał komunizmu. Tuwim coraz
gorzej znosi ustrój, który jeszcze niedawno wzbudzał w nim tyle
pozytywnych emocji. Narzeka, że nie potrafi napisać już nic
wartościowego. Podupada na zdrowiu. Umiera w grudniu 1953 roku. Do
końca uważano go za poplecznika władzy. Stopniowo otwierały mu
się oczy na prawdę o nowym ustroju, ale nie doczekał chwili, aby
wyrazić swoje rozczarowanie publicznie. Do dziś uważany jest przez
wielu za zdrajcę, a jego twórczość, mimo swego piękna,
odrzucana.
Książka
Mariusza Urbanka bardzo podobała się wszystkim uczestnikom
dyskusji. Chwalono styl oraz ogrom informacji zgromadzonych przez
autora. Czytelnik dowiaduje się wiele o Tuwimie i o czasach, w
których żył. Bardzo podobał się również stosunek Urbanka do
swoich bohaterów – obiektywne spojrzenie, podanie złożoności
ich charakterów i epoki, w której przyszło im żyć. Lektura warta
polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz